poniedziałek, 9 stycznia 2012

Ciąg dalszy Księgi I "U źródeł istnienia"

(...)
             Dopóty  zgłoski  układać , odlecieć  w  daleką  krainę,
Gdzie  mama , gdzie tato i gdzie poranki były śliczne,
Gdzie dzionek  każdy  się  nie  kończył, gdzie  czas  przystawał  nad  potokiem,
i  było  cicho  i  przytulnie  i  wszystko  me  cieszyło  oko.
Gdzie  o  wieczorze  świerszcze  grały, na  rzece  zaś  pląsały  rybki,
Gdzie  chleb  smakował aż  tak  bardzo, a  książka  to  było  coś  wszystko,
Gdzie  bezproblemie  było  prawdą  jak  kułak  w  plecy  i  śmiech dziarski,
Gdzie  deszcz  był  deszczem , mech mchem  zawsze  i  najprawdziwsze  były  kwiaty .
Gdzie  dziewczę  miało  kraśną  cerę  i  druhem  było  do  zabawy.
Gwizdek  z  wikliny  był  jak  cudo , ton  miał , był  czule  wystrugany.
Gdzie  koza  wdzięczną  miała  bródkę , dzwonek  na  szyi  zawieszony.
Zabawa  tylko  i  smak  w  ustach. Niebo gwiazdkami  ozdobione.
Gdzie  kraj , choć  smutny , choć  pobity - miał  w  oczach  dziecka  posmak  cudu .
A  strach  miał  oczy  najprawdziwsze : pociąg  w  przepaście  nagle  runął .
Fala  Popradu  w  letniej  aurze . Pierwsze  olśnienie : pływać  umie !
Albo bieg  na  spokojnym  koniu, upadek  i ten  guz  na  głowie.
A  wszystko  proste , tak  jak  linia , białe - to białe , ciemne - czarne,
Jak  tak  to  tak , jak  nie  to  nie , to też  bardzo  i  wszystko  wokół  bardzo  zgrane,
I  kołysanie  czasem , trwaniem, ukołysanie  rozbawieniem,
Odkrycia  tylko  naokoło  i  bardzo  wielkie  rozrzewnienie .

               To  takie lata  były  owe , gdy  potwór stanął  ponad  światem
i  hardym butem  gasił  wszystko, do  lagrów  ludzkość  wpędzał  batem.
To takie  lata  były , chociaż  maleńkie  oko  i  mózg  mały
tragedii  owej  nie dostrzegły , niebezpieczeństwa  nie  widziały,
cofnąć  mnie  dzisiaj  się  do  tego , zanurzyć  mnie  się  w  tym  głębinie.
Obym  nic  z  tego  nie  uronił , obym  zapisał , jak  płynęło.
Obym  historii  wątku  tego nic  nie  pogmatwał , nie  zaciemnił.
Bym  stanął  z  prawdą  jak  przed  Stwórcą  i  bym  niczego  nie  wybielił .
Bym  osnuł  nić  owego  czasu  prawdą, miłością i  tęsknotą,
błagam cię , muzo , dodaj  siły , olbrzymim  bądź  polotem
i  prostuj  ścieżkę , jeśli  krzywa , wydłużaj , gdy  mnie  sił  nie  stanie,
abym  odśpiewał  prawdę  czasu , jak gdyby  dzwony  na  żegnanie.
Aby  pieśń  moja  była  taka , jak  te  dni  proste  i  ich  ludzie,
jako  ich  praca  i  wysiłek , jak  radość  ich  i  jak  ich  smutek,
jak  owych  czasów  zwarta  masa, co  zawsze  była  sercem  Polski,
jak  partyzancki  rzut  granatem  i  kuli  nagłej  rykoszet.
Jak  matka , co  przed  swoim  domem  trzymana  serię  brała  w czoło,
za  to , że  syn jej  w  partyzantce, a  dzieci  matka  miała  czworo.
Albo  jak  ci  dwudziestolatki  nad  ranem  cichcem  wywiezieni ,
po  jednej  kuli  i  do  dołu, żywcem  w  tym  dole  uduszeni.
Taką  ty  pieśni  masz  być  całą , bo  innej  nie  chcę , tylko  taka,
jak  ból  i  rozpacz , jak  poranek , jak lot  kołującego  ptaka,
jak  uśmiech  dziecka, co  zrodzone  i  widzi  kontur  matki  swojej
 i nie  zna  jeszcze , ale  czuje , że  ta  kobieta  to  jest  moja.
Taką  cię , pieśni, chcę  rozciągać , wydłużać ,szerzyć , skręcać , stawać
jak  węża  złotem  utkanego  i  nie  chcę  z tobą  się  rozstawać
i  Podkarpacia  epos  mały  chcę  snuć  z  Popradem  w  cichej  zmowie.
Na  wzgórzach  jodły  niech  zaszumią  jak  u  chorego  nad  wezgłowiem.
I  niechaj  się wieść  wszędy  niesie  pomiędzy  gminy , miasta , sioły,
jaki tu lud  na  Podkarpaciu . Co mu  dwie  zgotowały  wojny .
Historię  niechaj  czas  zatrzyma  i  potomności  ją  przekaże.
Piękna  tu  ziemia , dobrzy  ludzie. Lecz  co  im  przyszłość  jeszcze  zdarzy ?

               Ojczyzno ,kraju  mój  rodzinny, ile  wysiłku , ile  trudu,
by  ciebie  godnie  odmalować . Co  tylko  w  myśli  by  wybuchło ,
co  tylko  w  sercu  się  wyśniło , by  na  papierze  kształt  znalazło.
Jak  ty  tętniłaś  dni  wielkimi , jaką  żeś  ty  buchała  chwałą !
Ojczyzno , Polsko , ile  trzeba  by  było  wylać  atramentu,
a  żeby  ciebie  tak , jak  trwałaś , wśród  blasku , chwały  i  zamętu,
a  żeby  ciebie  tak  malować , jaką twe  płótna  pachną  farbą ,
Ojczyzno , czy na  zawsze będziesz  mojemu  pióru  nieodgadłą ?
Ojczyzno, Polsko , ile  razy  cię  już  sławili . W  jakiej  gamie
o  tobie snuli  wajdeloci  pieśni  przedługie ?  Ile  grano
tobie  na  larum  i  na  chwalbę ?  Jak  cię  malarze  rozsławiali ?
Dlatego , kto  cię  dziś  wspomina , czuje  się  jakoś  bardzo  mały.
Ojczyzno, coś  padła  nie  raz  pod  obuchami  skier  historii,
a  tylko  ludzie  z  kajdan  zimnych  czuli , że  kiedyś  byli  wolni .
Ojczyzno , potem  krew  płynęła , powstańcze  głosy  wichry  rwały,
jak  echo  dopadało  z  krańców -  śniły  się  druhom  dni  twej  chwały .
A  potem  znowu  toś  dudniła  gdzieś  spod  Kircholmu , gdzieś od Wiednia,
od  Samosierry , spod  Grunwaldu . Monte  Cassino  się  rozległo
na  wyżu  wielkim , strasznym, dzikim  i  bestia  na  nim. A  co  potem ?
Krwi  strugi , cmentarz , goździki  i  wielki  krzyż , ten  Ad  Memoriam.
Ojczyzno, ile  razy  byłaś  z  kart  Europy  wymazana ?
A  jednak  tliła  się  iskierka  w  narodzie  twym, co  się  nie  nagiął ,
przetrwał  Habsburgi  i  Bismarki , Hitlery  gdzieś  pogrzebał  w  biegu,
tak się  do  swoich  dni  sposobił , tak  się  do  swego  spieszył  celu .(...)

           (...)Dlatego  ciebie  wielbić  trzeba, szanować  i  ciągle  miłować.
W  tobie  jest  wszystko to , co  w  nas  jest , a  w  nas  jest  iskra  i  dynamizm.
Bo  w  nas  jest  taka  pieśń o  tobie, że  z  grobów by  powstali  zmarli ,
a  w  nas  jest  takie  serca  bicie  na  ojczyźnianej  twojej  glebie,
że  to  jest  wszystki - krwią  i  solą , wodą  i  słońcem , dniem  i  chlebem.
Dlatego , gdyś  w historię  wkrzepła , uparcie  bijesz  się  o  dzieci
i  to  gdzie !  Na  najwyższym  forum , bo wszak  to  w  samym  ONZ-ecie
Dyktujesz  światu : wychowujcie  dzieciny  tylko  dla  pokoju ,
bo , co to pokój , ty  pamiętasz. Ile  dni  twoich  - to  niewola .

              Ojczyzno , doszło  tak  daleko , o  czym  nikomu  się  nie  śniło ,
że  w  któryś  dzień  październikowy  świat  się  zatrzymał  i  oniemiał :
następcę  Piotra  mu  zrodziłaś  z  zwykłej  krakowskiej  prostej  ziemi .
Jaki  to  hałas  był  na  świecie , jak  się  rozdarli , jak  dziwili !
Ojczyzno jesteś , bo  wszak  byłaś  i  przez  to  wielkie  twoje  bycie
twa  ścieżka  dzisiaj  się  szeroczy, spokój  pod  twoim  błękitem.
Że  byłaś  wielką , będziesz  taką  i  wkorzeniłaś  się  w  historię .
To  wszyscy  winni  zapamiętać . Nikt  o  tym  nie  może  zapomnieć .(...)

               Jak  mój  początek  tak  i  glob  ten, na  którym  moja  jest  ojczyzna
też  miał  on  swoje  narodziny. Gdyby  nie  one, czym  by  były
moje  wywody , jak  urwane , jak  bez  opoki , jak  bez  składu .
Dlatego  zgłosek  kilkanaście  oddaję  początkowi  globu .
Odległy  czas  on, zamierzchła  pora , geolog  myślą  nie  dosięga,
jak  ziemia  prakolebka  ludzi  to parowała, to znów  stygła ,
jak  po  jej  grudzie  szły  epoki , dymy  niebiosa  zasłaniały
i  tak  Archaik  w  naszym  globie  nastawiał  dla  siebie  zegarek.
Lat  trzy  tysiące  milionów  wstecz  długich , to  zimnych , to gorących
w  wodach  się  glony  rozszerzały  i  promienice  lekko  pnące
i  zaczynała  się  historia, bios  jej  nazwa  i  jej  miano ,
co  taką  cudownością  formy  do  naszych dni  aż  się  ostało .
Po  Archaiku , gdzieś  około  pięćset  milionów  lat  w  przeszłości
epoka  prze Palezoitu . Glob  się  rozdyma to  znów  króci ,
rysują  się  kontury  górskie  a  brzegi  morzom  dają  wsparcia ,
a  w  morzach  rój  zwierząt  wszelakich . Trwa  srogi  bój  ten  o przetrwanie.
Kręgowce, gady , płazy  straszne , jak  apokaliptyczny  widok,
na  lądzie  skrzypy  i  paprocie , przepastne  lasy  ich  gdzieś  idą,
a  wiatr  ich  gałęziami  szumiąc , nie  wiem , czy  tego  był  już  pewien,
że  w  lat  miliony  później  po  nich  zostanie  drogocenny  węgiel .
Po  tym okresie  jeszcze  bliżej  dni naszych  szła  epoka  nowa
Mezozoiczna  , wstecz  od  dzisiaj  w  dwustu  milionach  lat  liczona,
czasy  gorąca , czasy  zimna, jura  i  kreda  i  potopy,
czas ichtiozaurów , era  ssaków  i  gadów  do  ptaków  podobnych.
Drzewa  iglaste  w  słońcu  szumią , skrzydlaty  gad  powietrze  szyje,
ni  zwierz  to  ni  ptak , potem  raptem  w  wodzie  zanurzy  się  głębiny.
Szmat  czasu  wolno  się  wydłuża, ziemi  rysują  się  kontury.
Wokół  bogactwo  i  przepych  roślinnej , zwierzęcej  natury.
Wreszcie  około  pięćdziesięciu  milionów  lat  przed   naszą erą
Kenozoiku  jest  początek. Wulkany , dymy  i  gejzery.
Ogień  i  błyski , pasma  górskie  z  nizin zmierzają  pod  firmament.
Tak  dzisiejszego  prawie  świata  zakańcza  się  powoli  zarys.
W  energii , ogniu  i  chaosie , w  dymach  i  wstrząsach  w  podziemiu
ropa  naftowa  się  wytwarza , gaz  się  gromadzi  w  magazynach -
o  tym  dwudziesty  wiek  się  dowie , gdy  przyjdzie  kryzys paliwowy .
To  dziesięć  milionów  lat  temu ten  skarb  gromadzi  Pliocen .
               Królestwo  ssaków  się  rozpędza , jest  słoń  i  koń  i  jest już  małpa.
Olbrzymie  dudnią  nosorożce , niedźwiedzie  się  zbierają  w  stadła .
Reny , jelenie , wreszcie  jest  król , ktoś ,kto  przewodził  temu  będzie .
Pojawia  się  powoli  człowiek , mądry , myślący , jest  na  czele ,
jawi  się  on Pithekanthropus  i  Pekinensis , Neandertalczyk .
Ma  dwie  olbrzymie  zwinne  ręce , na  wszystko  czasu  mu  wystarcza.
Na  łowy  chodzi , przy  ognisku  szczękami  chrupie  mięsa  połać,
w  grocie  kamieniem  coś  wyrzeźbia , jelenia  wyobraża  postać .
A  do  snu  sosny  mu  zaszumią , brzozy  i  dęby  zawtórują -
uczeni  na  dwieście  tysięcy  lat  ten  czas  szacują .
Bo człowiek ten  potrafi  ogień  skrzesić  z  kamienia .  W  wolnym  czasie
obrabia  kamień  na  narzędzia , rogiem  zwierzęcym  nie  pogardzi .
Z  kości  wytwarza  zaś  ozdoby , to  jakieś  bóstwo , jakieś  lalki ,
potrafi  poczyniać  zapasy , do  groty  wszystko  to  gromadzi
i  idzie  na  dzikiego  zwierza , nie  jeden  raz  z  nim  w  walce  ginie .
Tak się  zaczyna  ta  historia - co  zwykły  człowiek  ma  na  imię .
W  młodszej  epoce  zaś  kamienia  człowiek  hodowli  połknie  bakcyl,
hoduje  rośliny , zwierzęta , rybę  nabije  na  długi  patyk .
Zaczyna  ziemię  spulchniać  drzewcem  a  potem  wkłada  tam  roślinę .
Wygładza  kamień  i  przewierca , garnek  potrafi  lepić  z  gliny.
Z  ziemi  zaś  wydobywa  skarby , miedziane  misy  w  słońcu  świecą .
Buduje  już  pierwsze  lepianki  i  groty  odtąd  pustką  świecą .
A  później  wyrwie  ziemi  brązy , wytworzy  z nich  narzędzia , bronie .
               Tak  lat  siedemset  przed  naszą  erą  kultury  naszej  jest  początek.
Mianem  Łużyckiej  ją  nazwano . A  Prasłowianin  nie  próżnuje ,
wznosi  olbrzymie  wokół  grody  i  z  bronią  u  ich  wrót  waruje .
Pilnuje  ziemi  jako  swojej , piękną  wytwarza  ceramikę.
A  po  środkowej  Europie  cwałuje  najazd  ludów  dzikich .
Scytowie  prą  i prą   Celtowie  ale  słowiańskich  grodów  siła
oprze  się  w  końcu , a  szmat  czasu  nieubłaganie  wciąż  przemija .
I  pięćset  lat  przed  naszą  erą  Słowianin  w  środku  Europy
gruntuje  swój  byt  i  potęgę  i  będzie  tak  aż  do  dni  nowych.
Bartowie  zlegną  nad  Bałtykiem , będą  Kurowie  tam  i  Prusi ,
Litwa , Łotysze  , Jaćwingowie, będą  hen  dalej  ludy  Rusi.
I  jak  chcą  dzieje  i  historia - w  Betlejem  Bóg  się  nocą  rodzi ,
Imperium  rzymskie  u  zenitu , swoją  potęgą oczy  bodzie .
               I  tak  w  zerowym  owym  roku , powiewy  od  niego  szły  nowe.
To  Chrystusa  lub  Oktawiana  nową  epokę  liczy  człowiek.
Cesarstwo  rzymskie  rozkwitało, rosło  w  potęgę  państwo  Partów
i  Indo-Scytów , Ascecydów , chińska  dynastia  Han  rozparta.
Zerowy  rok  trwa . w  Europie  Słowianie  grunt  pod  stopą  mają ,
obok  nich  w  szóstym  już  stuleciu  powstaje  wielkie  państwo  Franków,
królestwo  również  Wizygotów  i  Lągobardów  jest  zalążek,
rodzi  się  państwo  Anglosasów , wschodnio-rzymskiego  cesarstwa  początek.
A  w  ósmym  wieku, gdy  ów  Wielki  Karol  krzyż  w  Europie  kładzie,
od  Łaby  aż  po  fale  Dniepru  Słowianin  dumnie  się  przechadza :
Plemiona  Polan  są , Wieleci , Serbowie , Czesi  i  Słowacy ,
są  Morawianie  i  Bałtowie , plemiona  ruskie  i  Chorwaci.
Czas  płynie  i  w  dziesiątym  wieku  tworzy  się  zrąb  państw  tych  dzisiejszych .
A  Europa  wciąż  krwią  spływa , po Rzymie  pozostały  wieści  ,
z  południa , wschodu  i  zachodu  napiera  najazd  za  najazdem .
Za  swoją  przyszłą  państwowością  wolno  rozgląda  się  Słowianin.

cdn. ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz