Po Krecie wieści pozostały, przeminął Grecji nimb daleki,
Cesarstwo Rzymskie się rozpadło. Zwyciężył w końcu Nazareńczyk,
a jego mnisi po klasztorach uczyli wiedzy , sztuki, pieśni,
uprawiać ziemię , leczyć ludzi ,kulturę i oświatę nieśli.
Barbarzyńcami aby więcej Mieszkowych plemion nie nazwano -
w dziesiątym wieku naszej ery chrzest On przyjmuje, wraz z nim naród.
Krzyż z rąk biskupa przyjmie , biskupstwa w Polsce pootwiera,
Polskiego narodu powoli księga dziejowa się otwiera.
Po nim Bolesław , Chrobrym zwany , koronę założy na głowę
i Polska sięgnie od Bałtyku po Brześć , po Wołyń i po Wrocław,
od Odry po Bug , od Pomorza aż po Morawy i Łużyce.
Królestwo wielkie i rozległe z nadzieją i nową religią.
W poszumie dębów, w plusku fali spływają wieki , Polak czuwa,
nie raz obroni on Ojczyznę. Ostatnią kroplę krwi zachowa,
a potem hojnie ja przeleje za kraj, za chatę , za rodzinę .
Historia wstrząsów nie oszczędzi . Nieubłaganie czas przemija .
W siedem lat po chrzcie Polska stoi mocarnie w środku Europy,
od Odry sięga po Dniepr dziki . Niedługie będą to splendory.
Prywata , waśnie znów przeważą i trzech sąsiadów państwo polskie
pomiędzy siebie poobdziela i z mapy się wymaże Polskę .
Aby wiek później , kędy Polak nie był , nie bił się o tę - naszą !
Księstwo Warszawskie się odrodzi : Ty byłaś naszą - jesteś naszą !
Krótko . Bo znów Napoleon rozsypie się w zawiejach Rosji ,
znowu się nam poderżnie gardło . Wizja wolności się ulotni .
Lecz opór trwa, będą powstania , to w listopadzie i to w styczniu.
Upadną , krew się będzie lała , olbrzymi w Polsce będzie cmentarz .
Tak przeszło lat pięćdziesiąt długich żyć będzie Polak w poniżeniu,
dopiero koniec I wojny znów zwróci mu wieniec .
Tysiąc dziewięćset osiemnasty . II Rzeczpospolita wstawa,
jakie wiwaty , jaka duma i jaki splendor , jaka chwała
i budowanie wielkie idzie i rozmach , jak na owe czasy.
Ojczyzna rozpościera spiesznie swoje proporce i kokardy .
Dwadzieścia lat historia daje , tylko dwadzieścia Polakowi.
Oszczędność jakaś nadzwyczajna. Znów los podskoczy mu do powiek
i znów się zacznie nagle , strasznie , sześć długich lat to będzie trwało.
Wolałbym tego nie wspominać . Muszę - historia nam to dała .
Wieku energii , wieku pary ,wieku silnika dieslowskiego
i telefonu , telegrafu , epoko światła elektrycznego,
wieku maszyny , samolotu , wieku okrętu , wieku ropy ,
tak się zaczynasz - pod swój koniec jakie osiągniesz horyzonty !
Bo tak się wiek dwudziesty rodził , a ludzkość była bardzo pewna ,
że już porządek się ugodził : bogaci będą , będą biedni .
Jeszcze nikomu się nie śniło , że glob w posadach nagle zadrży ,
że biedni się upomną siłą o prawo do życia i pracy .
Lecz w 1900 roku spokojnie w Europie było .
Największe trzy cesarstwa wolno poobrastały w wielką siłę :
od wschodu Cesarstwo Rosyjskie osiągnęło szczyt , już prawie zenit.
na południu monarchia Austro-Węgierska w swojej potędze cicho drzemie,
a od zachodu Cesarstwo Niemiecki rozkołysane i ogromne
śpi jak zwierz nażarty, na wszystko oczy ma przytomne,
w środku maleńkie Królestwo , Polskie pod obcym jest zaborem .
Dni , lata powoli przelicza , wciąż nieugięty jest Polak .
Ta ziemia jest długa - tak wokół uległa pod ciemiężców butem,
zryw wolności umieją uśmiercać bagnetem, kibitką i knutem.
I żyją Polacy w narkozie , po nocach ich sny tylko budzą ,
że wolność krajowi odjęta , że czują się tutaj jak słudzy .
Wśród czasów owych na tych ziemiach , co Austria na nich zaległa łapą
gdy walc strausowski po salonach kołysał się , oślepiał , bawił ,
Franciszek Józef zaś panował . A gdzieś z nieodgadnionej dali
Monarchii się upadek zjawiał , epoką prądy kołysały.
W ten czas to zwykły , jak nic na świecie , w maleńkim podkarpackim mieście
rodzicom się narodził synek , Kazimierz imię dano we chrzcie,
a ojciec jego austriackiej kolei służył długie lata .
Może dlatego bakcyl kółek szedł i na syna i na brata.
Mieszkali w budzie kolejowej jak przyklejonej w górskim stoku,
obok niej szedł tor kolejowy , brama do Czech , brama do Moraw.
Po przeciwległej stronie wzgórza długie się pięły poszarpane ,
a środkiem gór tych Poprad płynie, niżej go tor przecina traktem.
Muszyna , miasto małe, ciche , jak stróż na tym morawskim szlaku.
Reszta zamczyska zęby szczerzy , ślad bardzo odległego czasu,
doliną tą karawan długich ciągną sznury na Południe ,
stamtąd z powrotem . Miasto ciche zdało się o tym już zapomnieć.
W takim Kazimierz krajobrazie stanął na ziemi, w takim wzrastał .
Ojciec pracował na bocznicy , wieczorem do domu powracał,
a że miał on ośmioro dzieci , porządek trzymał jakby w wojsku,
więc każdy słuchał jego wskazań . W domu tym rygor był i posłuch.(...)
Kazimierz chadzał czasem w góry , w sosnowe lasy , na polany.
Najczęściej bawił się z Józefem , najmłodszym synem tej rodziny .
Zbierali grzyby , to jagody, z gniazd ptakom jajka wybierali,
to nagle mogłeś ujrzeć obu nad Popradowej brzegiem fali.
Na prymitywne małe wędki łowili pstrągi i jelczyki ,
za baranami cwałowali , z procy strzelali do słowików
i rośli bracia , choć najmłodsi . Lecz nagle im umarła matka.
Z zmartwień , zgryzoty im odeszła . To przecież była moja babka .
A w międzyczasie - w Sarajewie- książę kulami uśmiercony
ginie. Zaczyna się wojenka . Pierścień jej wpływu się rozchodzi
jak kamień , co w toni jeziora , zatacza coraz szersze koła
i Europa w ogniu staje - zaczyna się pierwsza światowa .
cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz