(...)
Dopóty zgłoski układać , odlecieć w daleką krainę,
Gdzie mama , gdzie tato i gdzie poranki były śliczne,
Gdzie dzionek każdy się nie kończył, gdzie czas przystawał nad potokiem,
i było cicho i przytulnie i wszystko me cieszyło oko.
Gdzie o wieczorze świerszcze grały, na rzece zaś pląsały rybki,
Gdzie chleb smakował aż tak bardzo, a książka to było coś wszystko,
Gdzie bezproblemie było prawdą jak kułak w plecy i śmiech dziarski,
Gdzie deszcz był deszczem , mech mchem zawsze i najprawdziwsze były kwiaty .
Gdzie dziewczę miało kraśną cerę i druhem było do zabawy.
Gwizdek z wikliny był jak cudo , ton miał , był czule wystrugany.
Gdzie koza wdzięczną miała bródkę , dzwonek na szyi zawieszony.
Zabawa tylko i smak w ustach. Niebo gwiazdkami ozdobione.
Gdzie kraj , choć smutny , choć pobity - miał w oczach dziecka posmak cudu .
A strach miał oczy najprawdziwsze : pociąg w przepaście nagle runął .
Fala Popradu w letniej aurze . Pierwsze olśnienie : pływać umie !
Albo bieg na spokojnym koniu, upadek i ten guz na głowie.
A wszystko proste , tak jak linia , białe - to białe , ciemne - czarne,
Jak tak to tak , jak nie to nie , to też bardzo i wszystko wokół bardzo zgrane,
I kołysanie czasem , trwaniem, ukołysanie rozbawieniem,
Odkrycia tylko naokoło i bardzo wielkie rozrzewnienie .
To takie lata były owe , gdy potwór stanął ponad światem
i hardym butem gasił wszystko, do lagrów ludzkość wpędzał batem.
To takie lata były , chociaż maleńkie oko i mózg mały
tragedii owej nie dostrzegły , niebezpieczeństwa nie widziały,
cofnąć mnie dzisiaj się do tego , zanurzyć mnie się w tym głębinie.
Obym nic z tego nie uronił , obym zapisał , jak płynęło.
Obym historii wątku tego nic nie pogmatwał , nie zaciemnił.
Bym stanął z prawdą jak przed Stwórcą i bym niczego nie wybielił .
Bym osnuł nić owego czasu prawdą, miłością i tęsknotą,
błagam cię , muzo , dodaj siły , olbrzymim bądź polotem
i prostuj ścieżkę , jeśli krzywa , wydłużaj , gdy mnie sił nie stanie,
abym odśpiewał prawdę czasu , jak gdyby dzwony na żegnanie.
Aby pieśń moja była taka , jak te dni proste i ich ludzie,
jako ich praca i wysiłek , jak radość ich i jak ich smutek,
jak owych czasów zwarta masa, co zawsze była sercem Polski,
jak partyzancki rzut granatem i kuli nagłej rykoszet.
Jak matka , co przed swoim domem trzymana serię brała w czoło,
za to , że syn jej w partyzantce, a dzieci matka miała czworo.
Albo jak ci dwudziestolatki nad ranem cichcem wywiezieni ,
po jednej kuli i do dołu, żywcem w tym dole uduszeni.
Taką ty pieśni masz być całą , bo innej nie chcę , tylko taka,
jak ból i rozpacz , jak poranek , jak lot kołującego ptaka,
jak uśmiech dziecka, co zrodzone i widzi kontur matki swojej
i nie zna jeszcze , ale czuje , że ta kobieta to jest moja.
Taką cię , pieśni, chcę rozciągać , wydłużać ,szerzyć , skręcać , stawać
jak węża złotem utkanego i nie chcę z tobą się rozstawać
i Podkarpacia epos mały chcę snuć z Popradem w cichej zmowie.
Na wzgórzach jodły niech zaszumią jak u chorego nad wezgłowiem.
I niechaj się wieść wszędy niesie pomiędzy gminy , miasta , sioły,
jaki tu lud na Podkarpaciu . Co mu dwie zgotowały wojny .
Historię niechaj czas zatrzyma i potomności ją przekaże.
Piękna tu ziemia , dobrzy ludzie. Lecz co im przyszłość jeszcze zdarzy ?
Ojczyzno ,kraju mój rodzinny, ile wysiłku , ile trudu,
by ciebie godnie odmalować . Co tylko w myśli by wybuchło ,
co tylko w sercu się wyśniło , by na papierze kształt znalazło.
Jak ty tętniłaś dni wielkimi , jaką żeś ty buchała chwałą !
Ojczyzno , Polsko , ile trzeba by było wylać atramentu,
a żeby ciebie tak , jak trwałaś , wśród blasku , chwały i zamętu,
a żeby ciebie tak malować , jaką twe płótna pachną farbą ,
Ojczyzno , czy na zawsze będziesz mojemu pióru nieodgadłą ?
Ojczyzno, Polsko , ile razy cię już sławili . W jakiej gamie
o tobie snuli wajdeloci pieśni przedługie ? Ile grano
tobie na larum i na chwalbę ? Jak cię malarze rozsławiali ?
Dlatego , kto cię dziś wspomina , czuje się jakoś bardzo mały.
Ojczyzno, coś padła nie raz pod obuchami skier historii,
a tylko ludzie z kajdan zimnych czuli , że kiedyś byli wolni .
Ojczyzno , potem krew płynęła , powstańcze głosy wichry rwały,
jak echo dopadało z krańców - śniły się druhom dni twej chwały .
A potem znowu toś dudniła gdzieś spod Kircholmu , gdzieś od Wiednia,
od Samosierry , spod Grunwaldu . Monte Cassino się rozległo
na wyżu wielkim , strasznym, dzikim i bestia na nim. A co potem ?
Krwi strugi , cmentarz , goździki i wielki krzyż , ten Ad Memoriam.
Ojczyzno, ile razy byłaś z kart Europy wymazana ?
A jednak tliła się iskierka w narodzie twym, co się nie nagiął ,
przetrwał Habsburgi i Bismarki , Hitlery gdzieś pogrzebał w biegu,
tak się do swoich dni sposobił , tak się do swego spieszył celu .(...)
(...)Dlatego ciebie wielbić trzeba, szanować i ciągle miłować.
W tobie jest wszystko to , co w nas jest , a w nas jest iskra i dynamizm.
Bo w nas jest taka pieśń o tobie, że z grobów by powstali zmarli ,
a w nas jest takie serca bicie na ojczyźnianej twojej glebie,
że to jest wszystki - krwią i solą , wodą i słońcem , dniem i chlebem.
Dlatego , gdyś w historię wkrzepła , uparcie bijesz się o dzieci
i to gdzie ! Na najwyższym forum , bo wszak to w samym ONZ-ecie
Dyktujesz światu : wychowujcie dzieciny tylko dla pokoju ,
bo , co to pokój , ty pamiętasz. Ile dni twoich - to niewola .
Ojczyzno , doszło tak daleko , o czym nikomu się nie śniło ,
że w któryś dzień październikowy świat się zatrzymał i oniemiał :
następcę Piotra mu zrodziłaś z zwykłej krakowskiej prostej ziemi .
Jaki to hałas był na świecie , jak się rozdarli , jak dziwili !
Ojczyzno jesteś , bo wszak byłaś i przez to wielkie twoje bycie
twa ścieżka dzisiaj się szeroczy, spokój pod twoim błękitem.
Że byłaś wielką , będziesz taką i wkorzeniłaś się w historię .
To wszyscy winni zapamiętać . Nikt o tym nie może zapomnieć .(...)
Jak mój początek tak i glob ten, na którym moja jest ojczyzna
też miał on swoje narodziny. Gdyby nie one, czym by były
moje wywody , jak urwane , jak bez opoki , jak bez składu .
Dlatego zgłosek kilkanaście oddaję początkowi globu .
Odległy czas on, zamierzchła pora , geolog myślą nie dosięga,
jak ziemia prakolebka ludzi to parowała, to znów stygła ,
jak po jej grudzie szły epoki , dymy niebiosa zasłaniały
i tak Archaik w naszym globie nastawiał dla siebie zegarek.
Lat trzy tysiące milionów wstecz długich , to zimnych , to gorących
w wodach się glony rozszerzały i promienice lekko pnące
i zaczynała się historia, bios jej nazwa i jej miano ,
co taką cudownością formy do naszych dni aż się ostało .
Po Archaiku , gdzieś około pięćset milionów lat w przeszłości
epoka prze Palezoitu . Glob się rozdyma to znów króci ,
rysują się kontury górskie a brzegi morzom dają wsparcia ,
a w morzach rój zwierząt wszelakich . Trwa srogi bój ten o przetrwanie.
Kręgowce, gady , płazy straszne , jak apokaliptyczny widok,
na lądzie skrzypy i paprocie , przepastne lasy ich gdzieś idą,
a wiatr ich gałęziami szumiąc , nie wiem , czy tego był już pewien,
że w lat miliony później po nich zostanie drogocenny węgiel .
Po tym okresie jeszcze bliżej dni naszych szła epoka nowa
Mezozoiczna , wstecz od dzisiaj w dwustu milionach lat liczona,
czasy gorąca , czasy zimna, jura i kreda i potopy,
czas ichtiozaurów , era ssaków i gadów do ptaków podobnych.
Drzewa iglaste w słońcu szumią , skrzydlaty gad powietrze szyje,
ni zwierz to ni ptak , potem raptem w wodzie zanurzy się głębiny.
Szmat czasu wolno się wydłuża, ziemi rysują się kontury.
Wokół bogactwo i przepych roślinnej , zwierzęcej natury.
Wreszcie około pięćdziesięciu milionów lat przed naszą erą
Kenozoiku jest początek. Wulkany , dymy i gejzery.
Ogień i błyski , pasma górskie z nizin zmierzają pod firmament.
Tak dzisiejszego prawie świata zakańcza się powoli zarys.
W energii , ogniu i chaosie , w dymach i wstrząsach w podziemiu
ropa naftowa się wytwarza , gaz się gromadzi w magazynach -
o tym dwudziesty wiek się dowie , gdy przyjdzie kryzys paliwowy .
To dziesięć milionów lat temu ten skarb gromadzi Pliocen .
Królestwo ssaków się rozpędza , jest słoń i koń i jest już małpa.
Olbrzymie dudnią nosorożce , niedźwiedzie się zbierają w stadła .
Reny , jelenie , wreszcie jest król , ktoś ,kto przewodził temu będzie .
Pojawia się powoli człowiek , mądry , myślący , jest na czele ,
jawi się on Pithekanthropus i Pekinensis , Neandertalczyk .
Ma dwie olbrzymie zwinne ręce , na wszystko czasu mu wystarcza.
Na łowy chodzi , przy ognisku szczękami chrupie mięsa połać,
w grocie kamieniem coś wyrzeźbia , jelenia wyobraża postać .
A do snu sosny mu zaszumią , brzozy i dęby zawtórują -
uczeni na dwieście tysięcy lat ten czas szacują .
Bo człowiek ten potrafi ogień skrzesić z kamienia . W wolnym czasie
obrabia kamień na narzędzia , rogiem zwierzęcym nie pogardzi .
Z kości wytwarza zaś ozdoby , to jakieś bóstwo , jakieś lalki ,
potrafi poczyniać zapasy , do groty wszystko to gromadzi
i idzie na dzikiego zwierza , nie jeden raz z nim w walce ginie .
Tak się zaczyna ta historia - co zwykły człowiek ma na imię .
W młodszej epoce zaś kamienia człowiek hodowli połknie bakcyl,
hoduje rośliny , zwierzęta , rybę nabije na długi patyk .
Zaczyna ziemię spulchniać drzewcem a potem wkłada tam roślinę .
Wygładza kamień i przewierca , garnek potrafi lepić z gliny.
Z ziemi zaś wydobywa skarby , miedziane misy w słońcu świecą .
Buduje już pierwsze lepianki i groty odtąd pustką świecą .
A później wyrwie ziemi brązy , wytworzy z nich narzędzia , bronie .
Tak lat siedemset przed naszą erą kultury naszej jest początek.
Mianem Łużyckiej ją nazwano . A Prasłowianin nie próżnuje ,
wznosi olbrzymie wokół grody i z bronią u ich wrót waruje .
Pilnuje ziemi jako swojej , piękną wytwarza ceramikę.
A po środkowej Europie cwałuje najazd ludów dzikich .
Scytowie prą i prą Celtowie ale słowiańskich grodów siła
oprze się w końcu , a szmat czasu nieubłaganie wciąż przemija .
I pięćset lat przed naszą erą Słowianin w środku Europy
gruntuje swój byt i potęgę i będzie tak aż do dni nowych.
Bartowie zlegną nad Bałtykiem , będą Kurowie tam i Prusi ,
Litwa , Łotysze , Jaćwingowie, będą hen dalej ludy Rusi.
I jak chcą dzieje i historia - w Betlejem Bóg się nocą rodzi ,
Imperium rzymskie u zenitu , swoją potęgą oczy bodzie .
I tak w zerowym owym roku , powiewy od niego szły nowe.
To Chrystusa lub Oktawiana nową epokę liczy człowiek.
Cesarstwo rzymskie rozkwitało, rosło w potęgę państwo Partów
i Indo-Scytów , Ascecydów , chińska dynastia Han rozparta.
Zerowy rok trwa . w Europie Słowianie grunt pod stopą mają ,
obok nich w szóstym już stuleciu powstaje wielkie państwo Franków,
królestwo również Wizygotów i Lągobardów jest zalążek,
rodzi się państwo Anglosasów , wschodnio-rzymskiego cesarstwa początek.
A w ósmym wieku, gdy ów Wielki Karol krzyż w Europie kładzie,
od Łaby aż po fale Dniepru Słowianin dumnie się przechadza :
Plemiona Polan są , Wieleci , Serbowie , Czesi i Słowacy ,
są Morawianie i Bałtowie , plemiona ruskie i Chorwaci.
Czas płynie i w dziesiątym wieku tworzy się zrąb państw tych dzisiejszych .
A Europa wciąż krwią spływa , po Rzymie pozostały wieści ,
z południa , wschodu i zachodu napiera najazd za najazdem .
Za swoją przyszłą państwowością wolno rozgląda się Słowianin.
cdn. ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz